środa, 19 września 2012

#3


  Dziewczyna panikując wbiegła do spiżarni. Zatrzymała się gwałtownie. To co zobaczyła nigdy nie wymaże się z jej pamięci. Na podłodze zobaczyła jej matkę. I krew. Ona nie żyła. Hiraana krzyknęła niekontrolowanie i wybuchła płaczem. Przytuliła ją próbując się zbyt nie ubrudzić. Płakała. Bardzo donośnie. Czuła taki żal, taki smutek. Jak to się mogło stać? – pomyślała nagle. Ale nie zastanawiała się nad tym. Po prostu z nią była.
- O Boże! – krzyknęła nagle przypominając sobie o pożarze. Niestety było już za późno, by ratować dom. Ogień dotarł już wszędzie – z wyjątkiem spiżarni. Dziewczyna wzięła ze sobą butelkę wody i wyskoczyła przez okno, pozostawiając matkę w domu. Pomyślała, że nie ma wyjścia. Musiała tam zostać. Widocznie takie było jej przeznaczenie.
Wybiegła zza płotu otaczającego jej dom krzycząc, żeby ktoś jej pomógł. Niestety, nie zjawił się nikt. Zanim dobiegła do któregokolwiek z sąsiadów, z domu nie zostało prawie nic. Po prostu nie było co zbierać. Jednak sąsiad zadzwonił po straż. Po przyjeździe służb, pożar ugaszono, a Hiraana została sama. Sama jedna. Nie znała żadnej rodziny, ani nikogo, kto mógłby jej pomóc lub się nią zaopiekować.
  Policjant, który przyjechał wraz ze strażą pożarną, podszedł do niej i wypytał o wszystko. O to o czym ona właśnie myślała...  On zaś zadecydował, że Hiraana zamieszka w sierocińcu na dziewiątej ulicy i pozostanie tam do ukończenia osiemnastego roku życia. Dziewczyna bała się. Jeszcze nigdy nie bała się tak jak teraz. Jeszcze nigdy nie była tak...sama. 
  Powoli poszła z funkcjonariuszem do radiowozu. On zawiózł ją tam. Sierociniec wyglądał koszmarnie. Wysoki, szary budynek porośnięty winem.  Miał dosyć dużo okien. Przy wejściu stała duża tabliczka z napisem: ,,Sierociniec Pani Smell”. Weszła do środka zdruzgotana. W recepcji stała krótkowłosa kobieta przy kości w starszym wieku. Spojrzała na Hiraanę spod małych okularków przerywając pisanie jakichś notatek.
- W czym mogę ci pomóc, kochanie? – zapytała nadmiernie miłym głosem.
- Ja... Ja nazywam się Hiraana Raven. Mam tu zamieszkać.
- Ach tak. Raven, Raven... – mruknęła szperając w notatkach – O tu jest! Dobrze, skarbie – powiedziała ze sztucznym uśmiechem – A gdzie twoje bagaże?
- Ja...No ja nie mam nic.
- Co? – zapytała kobieta nadal sztucznie miłym głosem, ale tym razem jakby zaraz miała wybuchnąć.
- Nie mam niczego – powiedziała donośnie Hiraana.
- Ach tak? KOLEJNA WŁUCZĘGA ,, BEZ NICZEGO”! Czy wy wszyscy myślicie, że mnie stać na wasze diabelne duperele?! – zamilkła i ochłonęła – Eh – westchnęła – Dobrze. Chodź za mną.
Hiraana była lekko przestraszona. Szła za kobietą do swojej nowej sypialni. Weszła do malutkiej klitki, wielkością przypominającej jej spiżarnię. Stały tam dwa szpitalne, metalowe łóżka. Trudno było się dostać do tego, który nie stał dalej, i na którym Hiraana miała spać.
- Tu śpisz – powiedziała ponuro Pani Smell i wyszła bez słowa.
Hiraana rozejrzała się i poprzez jedno przedostała się na drugie łóżko. Na sąsiednim widniała tabliczka z napisem Mary Sculptor.

6 komentarzy:

  1. Super, zakochałam się w Twoim blogu <3
    Pisz dalej bo nie mogę doczekać się nastepnęgo ^^

    http://faith-hope-love-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne opowiadanie. Ciekawa historia i fajnie napisana ;) naprawdę przypadła mi do gustu ;) będę czytać i komentować dalej ;)
    zapraszam również do siebie : natashadevoute.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy temat na bloga ! Na prawdę ! ♥ Ale od tych opowiadań aż włosy stają dęba !!

    Pozdrawiam i zapraszam : alaaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie... mrocznie ^^ + obserwacja
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo ciekawe . podoba mi się. będę tu zaglądać i zapraszam do siebie angelsinbeckerville.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. zakochałam się w tym opowiadaniu, mogły byśmy się poznać? http://wand-story.blogspot.com/ tu mój blog , jeśli tak daj odpowiedz w którymś z moich postów w komentarzu :)

    OdpowiedzUsuń